W piątek miałam okazję, jeść pierwszy w tym roku bób. Zasługa Michała w tym. Wracając z pracy zahaczył o warzywny bus i przyniósł siaty pełne szczęścia.
Z racji tego, że dawno nie było u nas kopytek, postanowiła je stworzyć właśnie z bobu. Ponoć im starszy bób, tym lepszy, do tego typu przepisów.
Potrzebujemy:
350 g bobu (waga po ugotowaniu i obraniu)
ok 100 g mąki pszennej + do posypania
sól, pieprz, płatki chilli
1 jajko
feta
listki bazylii
odrobina masła
pieprz
ew. sól
Wcześniej ugotowany do miękkości bób (ok 30 minut w osolonej wodzie) obieramy i rozgniatamy praską do ziemniaków ew. widelcem.
Dodajemy jajko, doprawiamy solą, pieprzem i płatkami chilli.
ja za bobem nie przepadam , jadałam go w zeszłym roku na wakacjach u mamy, ale taki z wody tylko :)
OdpowiedzUsuńpewnie kopytka smakują o niebo lepiej :) szczególnie z fetą :)
Prezentują się cudnie, chętnie spróbowałabym:)
OdpowiedzUsuńKOCHAM BÓB! Trzeba będzie obadać bo brzmi przesmacznie :)
OdpowiedzUsuńTe kopytka z moim ukochanym bobem muszą być pyszne :-)
OdpowiedzUsuńA ja nigdy o takich kopytkach nie słyszałam...
OdpowiedzUsuńMoże wyślesz jakimś Serwiskiem.? :-)
Lubię bób, ale w takiej wersji jeszcze nie jadłam, pewnie dobre i jeszcze fetą :)
OdpowiedzUsuńAle fajne :)
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku robiłam krem z bobu. Był cudny, choć zapach... pozostawiał wiele do życzenia ;)